W Nowej Zelandii na próżno szukać bajkowej architektury z zamkami,
wysokimi wieżami i księżniczkami czekającymi w nich na swoich wybawców.
Nowa Zelandia to przecież inna bajka! Ale czy na pewno nie znajdziemy tu
chociaż jednego zamku?
Larnach Castle. Cóż za historia. Bogacz, kupiec i baron, William
Larnach w 1871 roku postanawia wybudować sobie zamek. Ta neogotycka
budowla była w owych czasach najdroższą inwestycją budowlaną w kraju i
kosztowała niebagatelną kwotę ponad 150 tysięcy funtów. Pracowało przy
nim ponad 200 osób w tym sławni europejscy rzemieślnicy pracujący nad
wyrafinowanymi sufitami. Zamek wybudowano w pięć lat. Baron nacieszył
się zamkiem raptem 23 lata gdyż w 1898 roku postanowił skończyć ze swym
„marnym” losem i popełnił samobójstwo.
Przez około 70 lat obiekt pełnił różne funkcje w tym zakładu dla
obłąkanych aby w 1967 roku trafić w ręce rodziny Baker i odzyskać swoją
świetność. Dzisiaj jest to nie lada atrakcja turystyczna i można
przypuszczać, że świetny interes. Nie wspominając już o tym, że to
jedyny "prawdziwy", działający zamek w Nowej Zelandii.
Na
stronie internetowej zamku można znaleźć kilka powodów dla których warto
go odwiedzić a jeden z nich jest jak najbardziej przekonujący –
nawiedzają go duchy. Ciekawe czy właściciela – samobójcy czy może
zmarłych, obłąkanych pacjentów. O tym możecie przekonać się sami.
Wieża
zamku to idealne miejsce widokowe. Można tu zerknąć na okolicę pod
kątem 360o. Dunedin, Półwysep Otago czy chociażby widok na Ocean ze
sporej wysokości i odległości to na pewno nie lada atrakcja dla tych,
którzy postanowią odwiedzić te okolice.
Nowi właściciele zadbali
nie tylko o sam zamek ale także o otaczające go ogrody które również
zostały zrewitalizowane. Obecnie można tu pospacerować po dziewięciu
otaczających Larnach Castle ogrodach, przechodzących jeden w drugi.
Zwiedzenie ich zabiera ponad godzinę ale można tu oczywiście zostać na
dłużej aby nacieszyć oczy widokami i niecodziennym jak na Nową Zelandię
zamkowym klimatem.
|
|
|
|
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz